MAJÓWKA WE WŁOSZECH

 dzień szósty


 

   opracowanie i zdjęcia: Ewa Hordyniak


                        

 

   www.gliwiczanie.pl


 

    Ciężko od samego rana. Pobudka o piątej, spakowanie maneli (a pamiętać trzeba, że bagażu nam przybyło i to znacząco), do autobusu i jedziemy kawał drogi do Chioggi. A  w dodatku pogoda nieszczególna - wprawdzie nie pada, ale dość zimno , a wiatr to nawet lodowaty.
  Chioggia - typowa, włoska osada rybacka. Miasto, którego kształt na planie przypomina rybę, tak jak Wenecja położone jest na wodzie, ale nie ma tu turystycznego zgiełku Wenecji. Restauracje i trattorie serwują oczywiście dania z ryb i owoców morza, a wszystko - bardzo świeże, bo z porannego połowu. Mieszkańcy w wolnym czasie wynoszą krzesełka przed domy i zawzięcie gestykulując toczą długie dyskusje z sąsiadami mieszkającymi na przeciwległym brzegu kanału. Generalnie - miasteczko portowe, i stąd właśnie wypłyniemy aby dotrzeć do Wenecji. Nasza podróż będzie wyglądała mniej więcej tak:  
     
   

 

No to płyniemy.

 


   

 






     

i płyniemy, lodowate wietrzysko łby urywa.....
     
   
   
   
   
     
  Widoczki dość monotonne, bo tor wodny wyznaczony jest przy brzegu wysp mierzei laguny Weneckiej.
   Ale po półtorej godziny marznięcia na łodzi widać wreszcie Wenecję.
 
     
   







 

Dopływamy do samego serca Wenecji - do placu św. Marka. Pilotka zaprowadziła nas w miejsce, gdzie będzie czekała przewodniczka, uzgodniliśmy czas i poleźliśmy samopas przed siebie, starannie unikając głównych szlaków, na których kłębił się dziki tłum.

 


   
     
  Miasto na wyspie zostało założone w 452 roku przez uciekinierów przed barbarzyńskim plemieniem Hunów. Choć później znalazło się w strefie wpływów Bizancjum, zdołało uzyskać niezależność. Wenecja była państwem-miastem na wzór greckich polis, jej ustrojem była republika. Głową państwa był doża Wenecji (doge – książę), teoretycznie nieusuwalny, wybierany w wyborach przez miejską arystokrację, sprawujący funkcję dożywotnio, jednak w praktyce często zmuszany do ustąpienia. Zainteresowania polityczne Republiki Weneckiej koncentrowały się wokół wschodniej części Morza Śródziemnego. Wenecja kontrolowała wybrzeża Adriatyku, Wyspy Egejskie, Kretę, Cypr, Korfu i inne wyspy. Państwo było wielonarodowościowe: Włosi, Grecy, Słowianie (Schiavoni), wielokulturowe i wieloreligijne. Bliskość Rzymu wymuszała posłuszeństwo wobec papieży, ale w Wenecji panowała wolność religijna (choć np. właśnie w Wenecji został aresztowany Giordano Bruno). Szczyt konfliktu z papiestwem przypadł za pontyfikatu Juliusza II: 27 kwietnia 1509 r. Juliusz II zorganizował przeciwko Wenecji Ligę w Cambrai. Wenecja walczyła głównie przeciw muzułmańskim Turkom, prowadząc handel ze Wschodem. W XIII wieku Marco Polo dotarł do Chin. Wenecja zazdrośnie strzegła swojego monopolu na handel jedwabiem i przyprawami. Jednak w XV wieku Vasco da Gama dotarł do Indii, otwierając nową, dłuższą, ale i bezpieczniejszą drogę do tego półwyspu. W 1508 roku Portugalczycy rozpoczęli walkę z arabskimi kupcami, chcąc wyprzeć ich z Indii. Wenecja wsparła kalifa Aleksandrii w budowie floty; ta jednak została pokonana w bitwie morskiej niedaleko Diu (wojskami portugalskimi dowodził Alfonso de Albuquerque). Znaczenie Wenecji zaczęło słabnąć, choć do końca pozostała miastem łączącym Wschód z Zachodem, miastem sztuki i architektury. W 1797 r. Wenecja została zdobyta przez Napoleona. Po pokoju w Campo Formio Wenecja została włączona do Austrii. Była najdłużej istniejącą republiką w dziejach. Podczas Wiosny Ludów 17 marca 1848 r. proklamowano na krótko niepodległość. W XIX wieku Wenecja została włączona do nowo powstałego Królestwa Włoch.  
     



 

Historyczna część Wenecji pełni głównie funkcje turystyczne. Większość mieszkańców (ponad 200 000) zamieszkuje położone na stałym lądzie Mestre, które formalnie jest dzielnicą Wenecji. W samej Wenecji mieszka zaledwie około 50 000 osób. Liczba wenecjan spada, ponieważ ceny mieszkań rosną i wielu mieszkańców nie stać na opłaty, co zmusza ich do przeprowadzki.

 



 

O trzynastej w wyznaczonym miejscu spotkaliśmy przewodniczkę - bardzo sympatyczną dziewczynę, która z miejsca zarzuciła nas informacjami. Co bardzo cenne - nie powtarzała ogólnie znanych informacji z przewodników, tudzież truizmów, ale ciekawostki, legendy, historyjki znane mieszkańcom (sama mieszkała w Wenecji 12 lat).

 









 

Niestety w pewnym momencie musieliśmy zanurzyć się w ten okropny tłum, żeby zwiedzić Bazylikę św. Marka.

 







 

Bazylika św. Marka (wł. San Marco) zbudowana dla pochowania relikwii św. Marka. W 828 roku kupcy weneccy wykradli jego szczątki z Aleksandrii i przywieźli na lagunę. Pomysł pochowania ciała ewangelisty związany jest z legendą, zgodnie z którą Marek podczas podróży morskiej do Rzymu zatrzymał się na lagunie. Tu ujrzał anioła, który słowami: Pax tibi, Marce evangelista meus, ujawnił jemu miejsce pochowania. Św. Marek został obwołany patronem niezależnej Wenecji (pod zwierzchnictwem Bizancjum był nim św. Teodor z Amasei). Skrzydlaty lew, symbol św. Marka, przytrzymujący otwartą księgę z wyrytymi słowami anioła stał się herbem republiki. Fundatorem pierwszego kościoła był doża Angelo Partecipazio. Konsekracja odbyła się w 832 roku, ale już w 976, podczas powstania przeciwko doży Pietro IV Candiano pożar zniszczył kościół i Pałac Dożów (Palazzo Ducale). W latach 1063-1094 kościół został odbudowany. Budowla wzorowana na konstantynopolskim kościele św. Apostołów (używana jest także nazwa kościół Dwunastu Apostołów) została zaprojektowana w stylu bizantyjskim na planie krzyża greckiego z pięcioma kopułami rozmieszczonymi nad nawami w ramionach krzyża i nad polem w przecięciu się naw. Konstrukcja czasz przypomina rozwiązania architektury islamu. Fasada była wielokrotnie rozbudowywana i przebudowywana. Po 1204 dobudowano narteks otaczający ramię wejściowe kościoła. Zgodnie z życzeniem doży Domenico Selvo, każdy statek wenecki zobowiązany był do przywożenia darów służących ozdobie nowej świątyni. Stąd różnorodność stylistyczna wielu detali architektonicznych pochodzących z różnych miejsc i wykonanych na przestrzeni długiego czasu. Mimo wszystko kościół zachował swój pierwotny styl.

 



 

Nad portalami znajduje się pozioma galeria ('Loggia dei Cavalli, dostępna dla zwiedzających). Środkową jej część zdobią cztery konie z kwadrygi. Są to kopie, oryginały znajdują się w Museo Marciano, rzeźby przywiezionej w 1204 roku z konstantynopolskiego hipodromu na polecenie doży Enrico Dandolo. Kwadryga z czwórką koni, wykonana z pozłacanego brązu z oczami z rubinów, najprawdopodobniej w II wieku p.n.e. (rzeźba jest datowana na okres od IV wieku p.n.e. do I wieku p.n.e.). Jest to jedyna tego typu rzeźbą zachowana do naszych czasów. Stała się symbolem potęgi miasta. Napoleon Bonaparte, po zdobyciu miasta kazał wywieźć ją do Paryża, skąd powróciła po przejściu miasta pod zwierzchnictwo austriackie (ale już bez rubinów).
   Nasza przewodniczka waliła prawdę prosto z mostu - Wenecjanie zajmowalisię piractwem i grabieżami, te konie to też tak zdobyli....


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 













Wyszliśmy z Bazyliki i ruszyliśmy znowu między domy, kanały, mostki.




















Przewodniczka pokazała nam ogrody, których wbrew pozorom jest w Wenecji dużo. Są prywane i ukryte na podwórkach otoczonych murami.











A powyżej najbardziej w Wenecji znany skład książek.











Ta morda miała odwracać od Wenecji zły los.














Wreszcie koniec zwiedzanai, w padającym ulewnie deszczu ładujemy się na łódź i wracamy do autobusu, czekającego na nas w Chioggi.














    I to już koniec.... Wsiadamy do autobusu i ruszamy do Polski. Czekała nas 13 godzinna podróż. Przespałam na szczęście większą część drogi, dzięki czemu nie dłużyła mi się.

Jakie wrażenia? Na pewno wrażeń mnóstwo. Jedne miejsca mnie zachwyciły, inne rozczarowały, jeszcze inne utwierdziły w moim zdaniu.

Największy zachwyt? - Trudno powiedzić, zachwyciła mnie Bolonia, piękna i tętniąca życiem, Ravenna pełna zabytków jedynych na świecie, no i Urbino - przepiękne i kameralne - bez rozwrzeszczanych tłumów i bazarowej tandety.
Rozczarowania? - Na pewno Padwa, z jedną bazyliką oblepioną pielgrzymami, straganami, dewocjonaliami i jawnym handlem prowadzonym przez franciszkanów. (Co tam było w Piśmie Świętym o wygonieniu handlarzy ze świątyni?). Poza placem wokół bazyliki św. Antoniego Padwa jest pusta, martwa i nie ma nic innego do zaoferowania.
San Marino, zamienione z perły historycznej i architektonicznej  w tandetny bazar nastawiony wyłącznie na dojenie frajerów, a nie na prezentację swoich zalet.
Po drugiej wizycie nie zmieniłam swego zdania co do Wenecji. Jest brudna, zaniedbana, sprawia wrażenie dogorywania... Wprawdzie przewodniczka usiłowała tłumaczyć, że to klimat tak szybko niszczy domy, a one są odrestaurowywane, ale nie bardzo można w to uwierzyć - nigdzie nie widać prowadzonych prac konserwatorskich lub renowacyjnych, (jedynie most Rialto jest w remoncie), a w czasie tylu  godzin krążenia po mieście widzieliśmy jeden (dokładnie jeden) odestaurowany dom. Zresztą gdzieś indziej słszałam, że te miliony zostawiane w mieście przez turystów (60 tysięcy turystów dziennie!), znikają w przepastnych kieszeniach wszechobecnej mafii....

Generalnie wycieczka rewelacyjna, zostawiła dużo wspomnień, tutaj pokazałam tylko fragment tego co widziałam (tych 2 tysięcy zdjęć, jakie zrobiłam nie dałoby się tu wepchać).
No i już czekam na następny maj....
Ewa