SPŁYW KAJAKOWY 2017  

Warta i Liswarta dzień trzeci

 
     www.gliwiczanie.pl

 

 

 
Niedziela zaczęła się pochmurnie, ale bez deszczu i ze znacznie wyższą temperaturą. Prognoza zapowiadała rozpogodzenie, dużo słońca z niewielkim zachmurzeniem i ciepło - ok 22 stopni. Będzie dobrze. Na razie trzeba zwinąć obóz. Ciuchy z wczoraj oczywiście nie wyschły tylko z lekka zapleśniały, ale co tam. Jeszcze dzisiaj będziemy w domu to się wypierze. Kto miał suche na zmiane to włożył, kto nie miał wciągał mokre i zimne łachy, reszta do bagaży.
 

   
   
 

Darek zapowiedział, że wypływamy o dziesiątej. Tymczasem kwadrans po dziesiątej w przystani czekały 3 załogi, a co poniektórzy dopiero jedli śniadanie.... Postanowliśmy wypłynąc i czekać na wodzie płynąc z nurtem. Płyniemy do Działoszyna, Warta szeroka i spokojna.

     

 

Z każdym przepłyniętym kilometrem chmur coraz mniej, słońce przygrzewa i tylko trzeba pilnować drogi - na tym etapie Warta ma wyspy, ślepe odnogi, boczne kanały. I jest piękna.

 

 

 
 

 
 

 

 
 

|Jest tak cudnie, że nie chce się przyspieszać...  Leniwie machamy raz jednym, raz drugim wiosłem... Albo nie machamy.... Wreszcie mniej więcej w połowie drogi postanawiamy wylądować na przerwę. Znajdujemy sympatyczną łączkę, na której jest nam dobrze i błogo....

 
     
 

 
     
  Wreszcie dochodzimy do wniosku, że jak się zaraz nie ruszymy, to już nigdy się nie ruszymy i zostaniemy na tej łączce... do zimy.... Więc niechętnie porzucamy ją i płyniemy dalej, pilnując chwili kiedy trzeba będzie skręcić w prawo aby nie wpaśc na próg.  
     
 

 
 

 
 

 
 

 
 

 
     
  Miałam nieodparte wrażenie, że ktoś ten most zbudował do góry nogami.....  
     
 

 
 

 
     
  Jeszcze spotkalismy rodzinę nurogęsi....  
     
 

 
 

 
 

 
 

 

 
  Okazało się, ze ten łabędź jest znakiem wodnym - mamy płynąć za łabędziem w prawo.....  
     
 

 
     
  Wpływamy w wąska odnogę pozostawiając po lewej głośny szum wody na jazie... Mam nadzieję, że wszyscy się zorientują, że za łabędziem w prawo... I że znak gdzieś nie odleci.....  
     
 

 
 

 
     
  No i nagle koniec!!!! Czeka na nas z lekka znudzona Ania, bo rowerzyści dojechali już jakiś czas temu. Mamy wysiadać, ładować kajaki na przyczepę i sio do domu... No czemu? Tak cudnie, taka pogoda i w ogóle? Dlaczego to co fajne trwa tak krótko???!!! Dobrze że mam na pamiątkę trochę zdjęć tych przepięknych miejsc i będę mogła je sobie przypominać.  
     
 

 
     
  Jeszce Seba powyżywał się artystycznie nad nenufarami, reszta dopłynęła i koniec.  
     
 

 
 

 
     
  Podsumowując - jak jest fajna impreza w miłym towarzystwie to żadna pogoda nie przeszkodzi w tym, żeby się dobrze bawić. Trasa dobrana świetnie - Warta taka odpoczynkowa, nie wymagająca wysiłku i Liswarta dająca poczuć, że się jest na spływie a nie na emeryturze, pokazująca jakie przeszkody moga być na rzece, ale tak bez przesady. No i zapomnieliśmy zrobić końcowe zdjęcie zbiorowe i nie wiem czy ktoś nie zaginął po drodze.....

Generalnie jak zwykle było SUPER

Eewa