Północne Włochy 2018

DZIEŃ SZÓSTY

 

 

   opracowanie i zdjęcia: Ewa Hordyniak

 

   
 
I zaczął się ostatni dzień naszej wycieczki - opuszczamy hotel, porzucamy malownicze Włochy i ruszamy w góry. Czyli jedziemy do Austrii, a konkretnie zwiedzać Innsbruck, gdzie główną atrakcją będzie skocznia narciarska.
 
   
 
Szybko okazało się, że główną atrakcją jest nasza przewodniczka, pani Wanda pochodząca z Cieszyna i mówiąca przepięknym polsko-czeskim językiem (ale zrozumiałym dla każdego). Nie wiem skąd ja wytrzasnęli, ale tak rewelacyjnej przewodniczki nie mieliśmy nigdy. Cała wycieczka jud od pierwszych chwil pokładała się ze śmiechu, gdy Pani Wanda przedstawiała historię i teraźniejszość Innsbrucka w swój specyficzny sposób.
     
   
     
  Wzięła nas na punkt widokowy i tłumaczyła, że góry chronią ich od niepogody i pani Merkel, bo ona ma duże serce, ale oni mają mało miejsca. A ten budynek to najlepsza klinika ortopedyczna - każdego połamańca poskładają, ale potem wystawiają takie rachunki, że lepiej jednak leczyć się gdzie indziej. Inny wskazany budynek należy do tej co zarabia kręcąc tyłkiem - czyli do Hilton... itd itp z prędkością karabinu. Strasznie żałuję, że nie miałam dyktafonu - opowieści przewodniczki warte byłyby zacytowania w całości a było ich tyle, że nie daliśmy rady ich spamiętać, bo co chwilę przerwaliśmy jej wybuchami śmiechu!  
     
   
   
   
     
  Na początek udajemy się na skocznię.  
     
   
   
   
     
  Nie musimy dreptać na piechotę, na górę wjeżdża kolejka, a potem winda.  
     
   
     
  Skocznia charakteryzuje się tym, że skoczek siedząc na belce i czekając na swój skok widzi na horyzoncie cmentarz....  
     
   
   
   
   
     
  Akurat jeden pasjonat trenował na igielicie.  
     
   
   
   
   
   
   
   
   
   
     
  I tyle go widzieli bo zniknął za bulą....
Obleciałam całą skocznię 3 razy dookoła, ale niestety horyzont był dość zamglony, więc zdjęcia niekoniecznie wychodziły ładne.
Na dół zjeżdżamy kolejką - z wyjątkiem jednego kolegi, który postanowił zasuwać po schodach. Dobrze że nie postanowił skakać.....
 
     
   
     
A ten dalej trenuje:
     
   
 
   
     
  Opuszczamy skocznię, wsiadamy do autokaru i jedziemy do centrum, słuchając po drodze ciekawostek z życia Innsbrucka podawanych przez przewodniczkę z prędkością karabinu. Np. o domach, których właściciele użerają się z miastem bo nie pozwalają na rozbudowę miasta licząc na wydębienie za swoje stare wille więcej pieniędzy - ale właściciele tego domu na zdjęciu poniżej to sie chyba przeliczą, bo mają już 86 lat....  
     
   
   
     
  Po mieście jeżdżą nowoczesne tramwaje - ciche i szybkie, bo bardzo pilnowana jest tutaj kwestia ochrony czystości powietrza.  
     
   
   
     
  Wreszcie wysiadamy z autokaru i przez park miejski udajemy się do centrum - najpierw pod zamek.
Zamek cesarski Hofburg powstał w XIV wieku. Początkowo pełnił role obronne. Najważniejszy okres w historii zamku to lata 1495–1519 r. W tym czasie zamek został przebudowany na późnogotycką rezydencję cesarza Maksymiliana I, który przeniósł tu swój cesarski dwór. W latach 1520–1530 – powstały trzy dziedzińce: duży, mały i kuchenny. W latach 1536–1570 Hofburg zyskał barokowy wygląd (m.in. powstały malowidła ścienne na dziedzińcach). W latach 1754–1756 Maria Teresa Habsburg dokonała przebudowy zamku na styl rokokowy. Na jej cześć wybudowano kolumnę, na szczycie której znajduje się jej posąg. Rok 1918 przyniósł upadek monarchii Habsburgów. To wydarzenie kończy historię zamku jako miejsca o charakterze reprezentacyjnym. Zamek uznany został za jedną z trzech najważniejszych kulturalnych budowli Austrii obok wiedeńskich zamków Hofburg i Schönbrunn. Cała zabudowa zamkowa obejmuje powierzchnię 26 300 m², jednak apartamenty cesarskie (27 pokoi na 2. piętrze budynku) udostępnione do zwiedzania obejmują ok. 2150 m². Są wśród nich m.in.: sala balowa (Riesensaal), sale reprezentacyjne (pokój lotaryński), kaplica zamkowa, sypialnie cesarskie, salony (różowy i biały), pokój cesarzowej Sisi (Rodellzimmer), pokój chiński, salon z biedermeierowską kolekcją mebli i wiele innych. W zamkowych pomieszczeniach (np. w sali balowej, gotyckiej i barokowej piwnicy, w kaplicach) oraz na dziedzińcach odbywają się różne imprezy kulturalne.
 
 
   
     
  Po drodze minęliśmy teatr miejski, do którego niedawno dobudowano drugi teatr - absolutnie niepotrzebny, ale władze musiały wydać pieniądze, żeby wykazać dziurę w budżecie zamiast nadwyżki - bo inaczej musieliby finansować pomysły władz centralnych i KE, na które absolutnie nie mieli ochoty....  
     
   
     
  Wchodzimy na starówkę - co za cudne budynki, kamieniczki malowane freskami, z charakterystycznymi frontami, kawiarenki, sklepiki.... Czyściutko, zadbanie i tak.... bogato.....  
     
   
   
   
   
   
     
  Kamienica widoczna powyżej to badzo znany budynek - Helbling House (niem. Helblinghaus) to budynek znajdujący się na Starym Mieście (Altstadt) w Innsbrucku, w Austrii, naprzeciwko Złotego Dachu (Goldenes Dachl) przy ulicy Herzog-Friedrich-Straße 10.  Oryginalna konstrukcja została zbudowana w XV wieku, ale ewoluowała w znacznym stopniu dzięki nowym stylom architektonicznym w kolejnych stuleciach. Pierwotnie zbudowany jako kamienica, Helbling House został ukształtowany przez wczesne style gotyckie i barokową fasadę. Do dekoracji tego unikalnego budynku, którego konstrukcja pomaga uchwycić światło, dodały "rokoko-podobne" dekoracje stiukowe  dodane na początku osiemnastego wieku - łuki, ramy okienne, oriele, tympany, maski, rzeźby i muszle.  Helbling House został ukończony w 1732 roku przez Antona Gigla . Budynek otrzymał imię Sebastiana Helblinga, właściciela budynku od 1800 do 1827 roku.
   I tu przewodniczka dała nam zagadkę - kto jest właścicielem tego budynku obecnie? 
Wymyślaliśmy polityków, piłkarzy, aktorów.... A otóż nie - właścicielem jest znany chirurg plastyczny, sławny w Austrii. Pani Wanda opowiadała - "jakie cuda ja tu widziałam, wchodzili grubi wychodzili chudzi, podstarzali sflaczali faceci wchodzili, wychodzili cali sztywni.... Ale nie dajcie sie kobietki namówić na te naciąganie i tak wam w końcu wszystko opadnie a kupę pieniędzy wydacie"....
 
     
  Następnie zaprowadziła nas do katedry św. Jakuba - niestety z powodu remontu fronton kościoła był niewidoczny pod rusztowaniami, ale wnętrze owszem, owszem.....
katedra św. Jakuba (St. Jakob) – wybudowana została w stylu barokowym w latach 1717–1724. Na uwagę zasługują tu: obraz Matka Boska Wspomożenia Wiernych w głównych ołtarzu dzieło Lukasa Cranacha, freski i sztukaterie sklepienia braci Asamów, a także grobowiec Maximiliana III projektu Caspara Grasa z 1620 r.
 
     
   
   
   
   
   
   
   
     
  Chodzimy dalej - punkt zbiórki ustalamy na "Złoty dach"  - uważany jest za symbol miasta. Znajduje się w Starym Mieście, które jest jedną z najlepiej zachowanych średniowiecznych starówek w całej Austrii. Goldenes Dachl miasto zawdzięcza cesarzowi Maximilianowi I. Powstał z okazji jego ślubu z córką księcia mediolańskiego Bianką Marią Sforza. Dach wykusza zdobi 2738 złoconych miedzianych gontów. Obecnie w budynku tym znajduje się muzeum (Museum Goldenes dachl). Obok niego znajduje się dom Helblinghaus – jeden z najładniejszych budynków Starego Miasta. Obecnie znajduje się w nim hotel.  
     
   
   
   
   
   
   
   
   
     
  W centrum stoi ni stąd ni zowąd łuk triumfalny - został wzniesiony w 1765 r. z okazji zaślubin cesarza Leopolda II z Marią Ludwiką. W trakcie zaślubin umiera jego ojciec cesarz Franciszek I Stefan. Jedna strona łuku przedstawia żałobę po śmierci cesarza, druga symbolizuje radość ze ślubu.  
     
   
   
     
  Największy pracodawca w Innsbrucku to... Svarowski...
D. Swarovski KG – austriackie przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją wyrobów ze szkła ołowiowego, zwanego szkłem kryształowym (lub potocznie „kryształem”), takich jak biżuteria, optyka myśliwska, akcesoria dekoracyjne, figurki zwierząt (znajdujące kolekcjonerów), a także dżety/cekiny, które mają za zadanie ozdabiać m.in. ubiór, biżuterie, telefony komórkowe oraz paznokcie kobiet (tipsy). Przedsiębiorstwo tworzy również szkła kontaktowe i większość (około 76%) kryształków montowanych wewnątrz odblasków instalowanych na polskich drogach ( i na tym patencie zrobili największy majątek).
Swoje produkty dekoracyjne oraz biżuterię sprzedaje wyłącznie w monobrandowych butikach. Przedsiębiorstwo należy do rodziny Swarovskich od chwili założenia w 1895 roku przez Daniela Swarovskiego. Grupa przedsiębiorstw jest własnością około dwustu członków rodziny. Największym akcjonariuszem jest prawnuk założyciela, Gernot Langes-Swarovski, posiadający 17% udziałów.
 
     
   
     
  Dzięki praktycznym informacjom pani Wandy spokojnie mogliśmy się niedrogo najeść, nakupić żarcia na drogę i spacerkiem udaliśmy się do autobusu...  
     
   
   
     
      Żegnały nas takie widoczki, bo w międzyczasie pogoda się znacznie poprawiła i góry pokazywały swoje uroki. A my zapakowaliśmy się do autokaru i ruszyliśmy w drogę. Planowany powrót do Gliwic miał nastąpić około 5 rano, ale kierowcy zaiwaniali jak szatany, my nie marudziliśmy o przerwy bo grzecznie spaliśmy i dzięki temu już o 3 nad ranem zameldowaliśmy się pod KOMAG-iem.
No i znowu świetna wycieczka, piękne i interesujące miejsca. Dlaczego to co fajne tak szybko się kończy???!!!
 
     
 

KONIEC