MAJÓWKA W BAWARII

 dzień trzeci


 

   opracowanie i zdjęcia: Ewa Hordyniak



 

   www.gliwiczanie.pl


 

  Trzeci dzień wycieczki niestety powitał nas deszczem. Niebo zasnute na całego, deszcz siąpi a my mamy w planach dwa zamki - najsławniejszy zamek Ludwika II Bawarskiego - Neuschwanstein oraz zamek rodziców Ludwika - Hohenschwangau. Obawiałam się że przy tej pogodzie zdjęcia będą  marne i niestety sprawdziło się.

     Zaczęliśmy od Neuschwanstein - najpierw trzeba się było do zamku dostać - stoi on na górze i albo wleziemy piechotą albo wjedziemy bryczką po odstaniu gigantycznej kolejki. Jako że to tylko 1,5 km ambitnie leziemy pod górę sapiąc jak miechy kowalskie. Wreszcie jest. Wysoki, ale ciężko go sfotografować bo po podniesieniu aparatu natychmiast deszcz zachlapuje obiektyw....
 
 
 
   
 

 


Budowa tego zamku rozpoczęła się na rozkaz Luwika II w 1868 roku i nigdy sie została ukończona. Zamierzeniem Ludwika było zbudowanie zamku będącego pomnikiem kultury średniowiecznej, którą czcił i chciał naśladować. Budowany i wyposażony w stylu średniowiecznym jednocześnie wyposażony został w najnowocześniejsze wówczas rozwiązania techniczne stał się wcieleniem niemieckiego idealizmu.
Zamek został wyposażony w system ogrzewania wykorzystujący cyrkulację ciepłego powietrza i w kuchnię z bieżącą ciepłą i zimną wodą.


Wstępny projekt opracował Christian Jank, a rozwinęli go Eduard Riedel i Georg von Dollmann. Neuschwanstein był początkowo nazywany Neue Burg Hohenschwangau (Nowy Zamek Hohenschwangau), a obecna nazwa została mu nadana w 1886 roku. Właścicielem zamku jest Wolny Kraj Bawaria.



   W 1884 Ludwik II po raz pierwszy zamieszkał w budynku. Do śmierci w 1886 spędził w zamku, w którym nadal trwały prace budowlane, tylko 172 dni. W 1885 zorganizował w Neuschwanstein uroczystość z okazji 60. urodzin matki, mieszkającej w Hohenschwangau wcześniejszej królowej Marii Fryderyki Pruskiej.


Neuschwanstein miał dla Ludwika II pełnić rolę nadających się do mieszkania kulis teatralnych i stanowić świątynię przyjaźni, poświęconą życiu i twórczości Ryszarda Wagnera, który jednak do zamku nigdy nie dotarł. Kompleks, mimo rozmiarów, nie był dostosowany do pełnienia siedziby dworu, a jedynie dawał lokum królowi i jego służbie. Sąsiednie budynki dworskie pełniły funkcję bardziej dekoracyjną, niż mieszkalną. Przykładowo: budynek dla mężczyzn, z salą z kominkiem, ukończony dopiero po śmierci króla Ludwika, był nawiązaniem do drugiego aktu Lohengrina, którego jedna ze scen rozgrywa się w takiej scenerii.

   
 I znowu niemiecki system zwiedzania - zero zdjęć i galop po pomieszczeniach....
 




  
 

  




   

   



  







 
 
      Na zdjęciach robionych na potrzeby folderu tego nie widać, ale pomieszczenia mieszkalne na zamku są tak nieprawdopodobnie ponure, ciemne i tak przygnębiające, że najzdrowszy człowiek po zamieszkaniu w takim miejscu mógłby dostać ciężkiej depresji.... W skutek porfirii Ludwik cierpiał na  światłowstręt - stąd nocny tryb życia i ciemne, ponure pomieszczenia w których lubił przebywać. Najweselszym pomieszczeniem na zamku jest kuchnia pełna pięknie wypolerowanych miedzianych garów......
 






 
 
   
 
  Wreszcie dłuuugim korytarzem wydostajemy się z zamku. Niby on z zewnątrz ładny, taki "disneyowski", ale wewnątrz jak grobowiec rodzinny....
 
     
 
 
 
 
 
 









   Zaczęłam się zastanawiać, czy może zamek rodziców Ludwika też jest ponury,  więc z ciekawością pomaszerowałam zwiedzać zamek Hohenschwangau.




















Zamek Hohenschwangau został zbudowany na ruinach XII-wiecznej twierdzy - Schwanstein. W roku 1829 książę Maksymilian (później król Maksymilian II Bawarski) zdecydował się na budowę rezydencji właśnie w tym miejscu, ze względu na bardzo atrakcyjne położenie oraz wspaniałe widoki. Ziemię nabył w 1832, a rok później rozpoczęto pierwsze prace. Budowa trwała do 1837 roku, głównym architektem był Domenico Quaglio Młodszy, któremu zamek zawdzięcza neogotycki wygląd.

Zamek był letnią rezydencją króla Maksymiliana, jego żony Marii Fryderyki Pruskiej oraz dwóch jego synów - Ludwika (później Ludwik II) i Ottona (później Otto I), w której spędzali wiele czasu.


 Maria Fryderyka Pruska mieszkała w zamku, aż do swojej śmierci w 1889 roku. Później zamieszkał tu szwagier Marii - książę-regent Luitpold Bawarski. Dzięki Luitpoldowi dokonano elektryfikacji zamku w 1905 roku. Po jego śmierci w 1912 otwarte zostało muzeum, które jest czynne do dnia dzisiejszego.

Podczas pierwszej i drugiej wojny światowej budynek nie odniósł żadnych szkód. W latach 1933-1939 zamek pełnił funkcję letniej rezydencji księcia Rupperta Bawarskiego oraz jego rodziny.











Grzecznie czekamy na wpuszczenie "na pokoje" aby znów przelecieć je kurcgalopem.......

















Pokoje są jasne, przestronne, kolorowe, urządzone gustownie. Zauważyć można mnóstwo bajecznie pięknych, precyzyjnych w wykonaniu srebrnych  pater, szkatuł, stanowiących głównie prezenty jakie otrzymali Maksymilian, Ludwik i Luitpold. Dawno nie widziałam równie pięknych przedmiotów, ale nie mogę się pozachwycać, bo przewodniczka już nas przegania i zamyka drzwi uniemożliwiając powrót. Wreszcie wybiegamy z zamku i już bez poganiacza zwalniamy oglądając spokojnie (choć w ciągłych strugach deszczu) jego otoczenie.




















   W planach na ten dzień mamy jeszcze kościół Wieskirche, czyli Kościół pielgrzymkowy pod wezwaniem Biczowanego Zbawiciela na Łące.









14 czerwca 1738 mała wioska Wies była świadkiem cudu, kiedy to chłopka Maria Lori zobaczyła łzy w oczach drewnianej figury biczowanego Chrystusa. Maria Lori opowiedziała o wydarzeniu swojemu spowiednikowi i prałatowi, którzy nakazali jej milczenie aż do wyjaśnienia sprawy. Figura, autorstwa ojca Petera Magnusa Straba i brata Lukasa Schweigera z górnobawarskiego klasztoru Steingaden (1730), stała się jednak wkrótce obiektem kultu, przyciągającym coraz więcej pielgrzymów. Za domem Marii Lori zbudowano małą kapliczkę (1739–1740), do której przeniesiono figurę.

By sprostać napływowi pielgrzymów, m.in. z Niemiec, Austrii, Bohemii i Włoch, opat Norbertanów Hyazinth Gaßner wraz z konwentem, przy poparciu okolicznej ludności, zdecydował o budowie sanktuarium (1743). Po jego śmierci w 1745 nadzór nad przedsięwzięciem przejął opat Marianus II Mayr. Koszty budowy świątyni (wówczas 18000 guldenów) pokrył nie tylko klasztor lecz również okoliczni mieszkańcy, którzy zaangażowali się w finansowanie przedsięwzięcia dobrowolnie a nie w ramach pańszczyzny.

Budowa została zlecona jednemu z najznamienitszych wówczas architektów działających na terenie Bawarii i Szwabii Dominikusowi Zimmermannowi, który zaprojektował kościół na planie owalu (25 x 29 m), w stylu rokoko bawarskiego. Prace trwały w latach 1745–54. Brat Dominikusa, Johann Zimmermann, stworzył imponujące wnętrza, bogato zdobione freskami i sztukateriami.

Na początku XIX w. w ramach procesu sekularyzacji kościół miał być zlicytowany a następnie zburzony. Dzięki interwencji okolicznych mieszkańców udało się uratować budowlę.

W 1983 kościół został wpisany na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Uchodzi on za jedno z najdoskonalszych dzieł szuki bawarskiego rokoko.


























Na tym zakończyliśmy kolejny dzień wycieczki. Pojechaliśmy do hotelu, gdzie część uczestników postanowiła się pointegrować w pięknym otoczeniu Alp, ale ja byłam strasznie zmęczona i padłam spać, więc sprawozdania z integracji nie będzie.....





DALEJ