„
|
|
MAJÓWKA NA BAŁKANACH
dzień drugi
opracowanie i zdjęcia: Ewa Hordyniak |
|
|
|
|
www.gliwiczanie.pl
|
|
|
|
|
|
Następnego dnia wstaliśmy
rano, dostaliśmy śniadanko i wyruszyliśmy dalej w stronę
Dubrownika. Jechaliśmy w dalszym ciągu przez Bośnię i
Hercegowinę, piękną i biedną. Jako miłośniczce
motoryzacji rzuciło mi się w oczy, że podstawowym
samochodem osobowym jest tam VW Golf II. Dla
niezorientowanych - druga generacja osobowego samochodu
kompaktowego Volkswagen Golf produkowanego przez
niemiecki koncern motoryzacyjny Volkswagen AG od 1983 do
1992 roku. (Obecnie produkowana jest generacja
siódma....). Setki takich archaicznych pojazdów można
spotkać na drogach, niektóre w lepszym stanie, ale
większość o wyglądzie złomu wyciągniętego ze szrotu. No
cóż - jakoś w tej biedzie muszą sobie radzić. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Na szczęście z czasów Jugosławii została dobrze
rozwinięta i dobrze działająca sieć kolejowa.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
W pewnym momencie porzuciliśmy świeżo wybudowane drogi
szybkiego ruchu (bo się skończyły) i wjechaliśmy na
jedną z najbardziej malowniczych szos prowadzących
wzdłuż rzeki Neretwy.
Największa i najdłuższa rzeka po wschodniej stronie
basenu Adriatyku. Długość: 225 km, w tym 203 km w Bośni
i Hercegowinie, 22 km w Chorwacji. Nazywana jest matką
Bośni, bo zapewnia wodę żyznym dolinom kraju.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Kolor wody jest nieprawdopodobny. Jechaliśmy z nosami
poprzyklejanymi do szyb próbując robić w miarę dobre
zdjęcia, wreszcie pilotka się zlitowała i zatrzymaliśmy
się na poboczu aby móc się ponapawać pięknymi widokami i
porobić porządne zdjęcia. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej, kierując się na
Mostar. Niestety nie dane nam się było w nim zatrzymać
aby zobaczyć sławny most nad Neretwą (zresztą bardzo mi
tego żal - jechaliśmy przez Mostar, zatrzymanie się dla
takiego zabytku zajęłoby nam może 15 minut, więc żadne
opóźnienie, ale pilotka nie pozwoliła). |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Opuszczamy Bośnię i wjeżdżamy do Chorwacji jadąc dalej
doliną Neretwy, trafiamy na Chorwacką Kalifornię - tak
nazywany jest najbardziej żyzny region tego kraju,
stanowiący jego główny spichlerz.
Pośród tych wodnych cieków usytuowanych jest niezliczona
ilość pól i poletek, na których uprawiane są wszelkiego
rodzaju warzywa i owoce. Przeważają jednak mandarynki,
arbuzy, cytryny, figi a także pomidory, ogórki i sałata.
Od dawien dawna w okolicach delty Neretwy osiedlali się
ludzie pomimo częstych powodzi i terenów bagiennych a to
za sprawą żyznych gleb nanoszonych tu przez rzekę jak i
wielkiej ilości ryb znajdujących się w rzece. Duża ilość
ryb to także wiele gatunków wodnego ptactwa. Na początku
tereny te zamieszkują Ilirowie jednak w V w p.n.e.
przybywają tu Grecy, którzy z kolei zostają wyparci
przez Rzymian. Ci ostatni zakładają kolonię Narona (Colonia
Julia Narona) ważne centrum usytuowane przy trakcie
wiodącym w głąb lądu. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wreszcie docieramy
na wybrzeże Adriatyku i jedziemy wzdłuż brzegu. Ale jedziemy
dziwnie, bo nagle zatrzymujemy się na granicy znowu z Bośnią i
Hercegowiną..... Jest to miejscowość Neum - jedyny dostęp Bośni i
Hercegowiny do morza - całe 13 km wybrzeża. Mało tego morza mają
więc starają sie je wykorzystać maksymalnie - naćkane hotel na
hotelu a do tego fajny i duży parking przydrożny dla autokarów
lecących tranzytem. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zresztą z tym tranzytem też było dziwnie - pilotka oznajmiła, że mam
y się nie przejmować bo lecimy tranzytem, więc odprawa jest
błyskawiczna, na machnięcie ręki... Tymczasem staliśmy godzinę,
oddawaliśmy dokumenty do skanowania, bo wdrożono od kwietnia nowe
ostrzejsze przepisy związane z nielegalnymi uchodźcami.... |
|
|
|
|
|
Jedziemy, dalej. W pewnym momencie
przejeżdżamy most im. Frania Tudżmana i wjeżdżamy na osławioną
Jadranską Cestę. Koncepcja wytyczenia takiego szlaku pojawiła się w
planach władz Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii po
zakończeniu II wojny światowej, a jego budowę przeprowadzono w
latach 60. i 70. XX wieku. W roku 1964 długość całej trasy określono
na 1 035 kilometrów[1], a wiodła ona ze wsi Spodnje Škofije (na
granicy z Włochami) do Ulcinja (przy granicy z Albanią). Do początku
lat 90. XX wieku droga w całości przebiegała przez terytorium
jednego państwa – Jugosławii i była oznaczona numerami ewidencyjnymi
M2 (odcinek od Spodnje Škofije do Petrovaca na Moru) oraz M2-4
(odcinek od Petrovaca na Moru do Ulcinja). Posiadała przekrój
jednojezdniowy, dwupasowy (po jednym pasie ruchu w każdym kierunku),
stanowiąc główną arterię komunikacyjną z północy na południe kraju.
Po rozpadzie Jugosławii trasa Magistrali została podzielona przez
granice czterech państw. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wreszcie dojeżdżamy
do Dubrownika - do starego miasta, otoczonego murami. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Czeka już na nas przewodniczka na Dubrownik, zbiera nas w grupę,
wyznacza punkt zbiórki i prowadzi w miasto. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Dubrownik jest najchętniej odwiedzanym przez turystów miastem w
Chorwacji. Wbrew powszechnej opinii w samym Dubrowniku plaż jest
bardzo niewiele. Miasto słynie jednak z zabytków, architektury,
lokalnej kuchni i życia nocnego. Stare miasto w Dubrowniku - jako
zespół miejski - w całości zostało wpisane na Listę Światowego
Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. I tu pierwsza uwaga - w czasie wojny
wojska Jugosłowiańskie ostrzeliwały stary Dubrownik za nic mając
flagi UNESCO powiewające w całym mieście, a na protesty
międzynarodowe, tłumaczyli, że oni nic nie ostrzeliwują, a te pożary
w mieście to sobie mieszkańcy opony palą..... No i oczywiście
winnych niet.....
O historii miasta warto poczytać choćby w wikipedii, bo jest bogata
i skomplikowana, nie będę tu kopiować encyklopedii bo po co.
Zapamiętałam tylko że miasto rozwijało się do 1667 roku, kiedy
to w wielką środę nastąpiło trzęsienie ziemi tak potężne, że budynki
wewnątrz murów w większości runęły, jakkolwiek potężne mury okazały
się wytrzymałe i ustały. Miasto odbudowano, ale już nie odzyskało
dawnego znaczenia. Ale piękne jest tak, że można je zwiedzać
godzinami, a na podsumowanie należy wleźć na mury i popatrzeć na
całość (nam się to niestety nie udało, bo mieliśmy ograniczoną ilość
czasu - musieliśmy jeszcze tego dnia dotrzeć do Sutomore w
Czarnogórze, a trzymały nas limity pracy kierowców...)
Zaraz po wejściu natknęliśmy się na studnię z 16 kranami z których
leci woda pitna - kto wypije jednym cięgiem po łyku z każdego
kraniku będzie miał wielkie szczęście w miłości - parę osób od razu
ruszyło w kółko, kilku cwaniaków nabierało do butelki po trochę wody
z każdego kranu, a wersja minimalistyczna polegała na wypiciu 16
łyków wody z jednego kraniku..... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Na powyższym
zdjęciu widzimy zegar pokazujący fazy księżyca. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Dubrownik nie jest
tani - a trzeba coś zjeść, jakąś pamiątkę kupić, więc kolega Włodek
postanowił jakoś dorobić i zasiadł z czapką pod kościołem... Nie
wiem czy mu to coś dało, ale do końca wycieczki forsę miał.... ;) |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Absolutnie
przepiękne miejsce. Można tam spędzić calutki dzień i będzie
mało..... My niestety byliśmy poganiani, więc jedziemy dalej,
opuszczamy Dubrownik mijając bezludną wyspę Lokrum, a potem teren
Chorwacji i jedziemy w stronę Boki Kotorskiej. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zapadł już wieczór gdy dojechaliśmy
do przeprawy promowej w Kamenari, gdzie przekroczymy Bokę Kotorską w
najwęższym miejscu oszczędzając ok 40 km. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Do Sutomore dojeżdżamy ok 21 -szej.
Właściciel hotelu czekał na nas na obrzeżach miasta i pilotował nas
pod samo wejście. Kolacja też czekała, pokoje również. Wykończeni
padliśmy postanawiając rozejrzeć się dopiero rano. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
DALEJ |
|
|