„
|
|
MAJÓWKA W CZECHACH
dzień pierwszy
opracowanie i zdjęcia: Ewa Hordyniak |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Ani się człek nie obejrzał,
a znowu mignął roczek i przyszedł czas kolejnej majówki
- czyli długiego weekendu majowego. Propozycja na
tegoroczny wyjazd to znowu Czechy - ale południowe
krańce tego pięknego kraju, ze szczególnym
uwzględnieniem zamków tam się znajdujących. Mnie tam
wszystko jedno, mogę jechać gdziekolwiek, byle była
wycieczka....
Po zeszłorocznych doświadczeniach ze skandalicznej jakości pilotką
i przewodniczką w jednym trochę się obawialiśmy, ale
Ania profilaktycznie zwróciła się do innego biura
turystycznego. Zaproponowali czterodniową
wycieczkę w naprawdę ciekawe miejsca, opiekę przewodnika
dla odmiany faceta i noclegi w jednym miejscu - bez
ciągłego przewożenia maneli. No to jedziemy.
Do przejechania mamy raptem ok 400 km, więc nie jedziemy w nocy
tylko ruszamy rano - i tak spokojnie jeszcze zdążymy
pozwiedzać co zaplanowane.
Pilot i przewodnik w jednym - Pan Wojtek, na pierwszy
rzut oka okazał się sympatycznym, dużym, misiowatym
facetem, ciągle uśmiechniętym. Ledwo ruszyliśmy, a on
zakreślił nam ramy programu naszej wycieczki, przybliżył
historię tych obszarów, nawrzucał ciekawostek,
historyjek i opisów rozpalających naszą ciekawość. Już
od pierwszego strzału powalił nas nieprawdopodobną
wiedzą i ciekawym jej przekazywaniem. Od razu widać, że
jest pasjonatem tego co robi.... Zapowiada się ciekawie.
Po tym wstępie pan Wojtek dał nam odsapnąć - trochę drzemiemy,
trochę naruszamy zapasy. Szybko okazało się, że kierowca
też jest sprawny i dobrze zorganizowany - sprawnie
ominął jakieś potworne korki i nagle byliśmy czasowo "do
przodu". Ucieszony przewodnik natychmiast w ramach
niespodzianki zaproponował szybkie zwiedzenie
miejscowości Třebíč - nie mamy jej w programie,
ale warto, bo to jedno z najbardziej zabytkowych miast w
Czechach. Na całe miasto mamy za mało czasu, ale
przynajmniej romańską bazylikę św. Prokopa, wpisaną na
listę UNESCO i jej okolice czyli pałac przebudowany z
dawnego klasztoru benedyktynów z zewnątrz obejrzymy. No
to lecimy.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zamek jest siedzibą Muzeum Vysočiny Třebíč.
Początki zachodniomorawskiego Třebíča wiążą się z losem
mnichów zakonu benedyktynów. W latach 1101-1104
zbudowali oni w tym miejscu pierwszy klasztor, który
swoją murowaną postać zyskał w XIII wieku. W ramach
ówczesnej przebudowy powstał także kościół opacki, czyli
dzisiejsza bazylika. W XV wieku zatrzymał się tu syn
czeskiego króla Jerzego z Podiebradów, Viktorín, którego
zamknął w oblężeniu król węgierski Maciej Korwin. W XVI
wieku rozpoczęto wielkie prace budowlane, w trakcie
których klasztor przebudowano na renesansowy zamek.
Osiadł w nim ważny ród Waldsteinów, któremu zamek
zawdzięcza przebudowę w stylu baroku.
Wewnętrzny dziedziniec zamyka od północy
romańsko-gotycka bazylika św. Prokopa.
Trzynawowa bazylika ma długość 65, a szerokość 27
metrów. Główną nawę od wschodu zamyka apsyda z romańską
rozetą. Równie cenna jest romańska krypta, najstarsza
część kościoła, z żebrowym i krzyżowym sklepieniem (pod
koniec XVI wieku była używana jako piwnica browaru).
Gotyckie sklepienie krzyżowe znajduje się także w
prezbiterium. Do północnej przylega prostokątny romański
przedsionek (również posiada sklepienie żebrowe), w
którym znajduje się portal, bogato zdobiony motywami ze
Starego Testamentu (tzw. Portal paradisi). Portal
powstał w XIII wieku, potem w okresie użytkowania
bazyliki do celów świeckich został zabudowany i ponownie
odkryto go dopiero w 1862. Północną nawę wieńczy kaplica
opacka, w której przetrwały malowidła ścienne z XIII
wieku – są to drugie najstarsze freski na Morawach
(najstarsze znajdują się w kaplicy św. Katarzyny w
Znojmie).
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
No takie niespodzianki to my lubmy. Pan Wojtek przekazał
całą historię miejsca i jeszcze większości okolic. Nie
mam jak zapisywać co mówi - bo albo słucham albo robię
zdjęcia, a że jestem zdecydowanie wzrokowcem, jednak
stawiam na zdjęcia..... Wszyscy słuchali to nie muszę
się powtarzać ;)
Wracamy do autobusu i jedziemy realizować plan wycieczki, czyli do
miejscowości Telcz.
Pomimo tego, że według legend miasto powstało w 1099
roku to pierwsze wzmianki pisemne pochodzą z 1315 roku.
Była to twierdza na szlaku handlowym łączącym Czechy,
Morawy i Austrię. W XIV wieku powstał gotycki zamek. W
XVII wieku miasto częściowo spłonęło. Zamek został
przebudowany w stylu renesansowym przez Zachariáša z
Hradca. Kontrreformacja sprowadziła do miasta Jezuitów,
którzy wybudowali kościół (1667). Najstarszą budowlą w
mieście jest XIII wieczna romańska wieża kościoła św.
Ducha, jednak najciekawszą rzeczą, wpisaną w 1992 roku
na światową listę dziedzictwa UNESCO jest renesansowa i
barokowa zabudowa rynku. Kamienice z podcieniami tworzą
idealny przykład renesansowej, średniowiecznej zabudowy
miejskiej. Rynek w Telczu uchodzi za jeden z
najdoskonalszych przykładów włoskiego renesansu na
północ od Alp. Przy każdej kamienicy można się zatrzymać
i podziwiać jej detale i indywidualność.
Pierwotnie, miasto powstało jako twierdza wodna. Jego
starówkę otaczają więc stawy, dodające mu uroku.
Dodatkowo, trafiła nam się fotogeniczna pogoda - pędzące
po niebie skłębione chmury co chwilę się rozrywały i
plamy słońca wydobywały piękne elementy krajobrazu.
Bajkowo..... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Najpierw lecimy na rynek,
bo wejście na zamek mamy ok 15-tej i w dodatku w dwóch
grupach - zamek jest obecnie remontowany, można zwiedzać
tylko część i w mniejszych grupach bo większe się nie
zmieszczą.... Rynek jest niesamowity - baaaardzo długi i
wąski, ale przepiękny... Na środku zaś stoi kolumna
morowa, tak popularna w czeskich miastach. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Mamy chwilę do wejścia na zamek, więc lecimy spróbować
dobrego piwa - decydujemy się na Budweiser Budvar -
produkowany w Budziejowicach. Całkiem, całkiem....
Następnie lecimy na zamek. Wpycham się z pierwszą grupą
i okazuje się że wygrałam - idzie z nami pan Wojtek,
który jak się okazuje biegle mówi po czesku, więc słowa
zamkowej przewodniczki tłumaczy płynnie i nawet dodaje
ciekawostki od siebie - ależ on ma wiedzę!!!!! |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wychodzimy z zamku i czekamy na drugą grupę - oni mieli tylko czeską
przewodniczkę, która starała się mówić pomału i wyraźnie, ale mimo
podobieństw nie jest tak łatwo zrozumieć co mówią.....
A my już spacerkiem do autokaru i zmierzamy do Taboru - tam czeka
na nas hotel i obiadokolacja.
Hotel umiejscowiony przy centrum handlowym - w zasięgu
kilkuminutowego spacerku mieliśmy od Kauflanda po Decathlon, od
Lidla po Castoramę itp..... Sam hotel nieduży ale sympatyczny,
pokoje czyste, dobrze wyposażone. A po korytarzach kręcił się rudy
rezydent..... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nakarmili
nieśmiertelnymi knedlikami z gulaszem i poszliśmy spać...... |
|
|
|
|
|
DALEJ |
|
|
|
|
|