|
To już dziewiąty spływ organizowany u mnie w pracy - no i oczywiście znowu
płynę... Wprawdzie piątek zaczął się od koszmarnych deszczy i zimna -
ale przecież takie drobiazgi nas nie mogą zniechęcić (jakkolwiek mój mąż
nieśmiało usiłował mi wyperswadować wyjazd na spływ), ale sprawdziłam
prognozę - w rejonie, w którym płyniemy ma być trochę chmur i słońce, i
tej wersji się postanowiłam trzymać. Zaczynamy już mieć problem ze
znalezieniem rzeki nadającej się na spływ, a znajdującej się w rozsądnej
odległości od Gliwic. Dlatego czasami trzeba powtórzyć miejsce, po kilku
latach, w innych warunkach. Tym fragmentem Warty już pływaliśmy, ale
było to w bardzo specyficznych warunkach - tydzień po powodzi - Warta
miała 6 metrów głębokości i wylała z brzegów w wielu miejscach - teraz
mogliśmy zobaczyć gdzie tak dokładnie jest jej koryto. Wyruszyliśmy w
piątek rano - bez pospiechu jedziemy gdzieś w okolice Zakrzówka
Szlacheckiego, tam dostaniemy sprzęt i ruszymy na rzekę.
Do Zakrzówka nie dojechaliśmy, po naradzie organizatora z komandorem
spływu, która odbyła się na parkingu postanowiono wrzucić nas do rzeki w
okolicach Ważnych Młynów.
Do wody wyrzucona zostanie tylko część grupy, bo spływ połączony jest
z wyprawą rowerową - my płyniemy a inna grupa jedzie. Jak i gdzie
jechali niestety nie wiem (wiem tylko, że z każdego etapu przyjeżdżali
cali i zdrowi).
Zgodnie z prognozą żadnego deszczu, trochę chmurek na przemian ze
słońcem i ponad 20 stopni - pogoda idealna na spływ, bo nas nie
przypraży. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Rozdzieliliśmy między siebie kajaki, wiosła i kapoki, a
komandor czyli dyrektor czyli Darek przeprowadził szkolenie, bo po
latach chwalenia się w pracy kilka osób odważnie postanowiło do nas
dołączyć - więc w grupie mieliśmy początkujących kajakarzy. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Tradycyjnie już przed wyruszeniem zrobiliśmy zdjęcie
zbiorowe, aby na koniec móc sprawdzić kto się utopił.... Jeszcze tylko
poprosilismy Jaśka żeby broń Boże nie zakładał na głowę arafatki, bo i
tak w kapoku wyglądał jak arabski terrorysta obłożony materiałami
wybuchowymi i baliśmy się, że zaczną do nas strzelać z brzegu....
I ruszyliśmy na wodę. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Warta okazała się spokojna, leniwa i na tyle
wysoka, że w zasadzie nie było żadnych przeszkód - można było płynąć
leniwie, nieuważnie, w tratwach towarzyskich i kręcąc się w kółko
podziwiając widoki. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Robert był tego pierwszego dnia troszkę poszkodowany - bo przypadł mu
kajak "pół-górski" - zwinny i zwrotny - aż trudny do opanowania -
biedny kolega pływał zygzakiem pokonując dużo dłuższą trasę niż reszta
;). Ale dzielnie walczył do końca. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Widoki były absolutnie przepiękne, cisza, śpiew ptaków, co jakiś czas z
pluskiem uciekały kaczki lub żurawie i tylko dokładnie przeciwny wiatr
troszkę utrudniał sterowanie, bo kajaki miały tendencję do ustawiania
się bokiem. Wdychaliśmy czyste powietrze przesycone zapachem rozgrzanej
słońcem sosnowej żywicy i było nam cudnie..... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Po kilku kilometrach znaleźliśmy sympatyczną łachę piasku
i postanowlismy zrobić sobie przerwę na jedzonko, picie i ogólny
odpoczynek. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wreszcie zaczęło się nam nudzić, więc płynięmy dalej. Jeszcze leniwiej.... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
A taka trafiła mi się pasażerka na gapę: |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zapowiadano nam 20 km do przepłynięcia, tymczasem po jakichś 14-tu
zobaczyliśmy ujście Liswarty wpływającej do Warty. Na zdjęciu
powyżej widać z lewej koryto Warty a z prawej ujście Liswarty.
Pamiętaliśmy, że nasz ośrodek miał być zaraz za ujściem więc zwolniliśmy
jeszcze bardziej i zaczęliśmy się rozglądać - no jest - pomost przy
którym czeka organizator. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Przybijamy, wywlekamy kajaki, a po odszukaniu naszego
busika z bagażami zaczynamy zagospodarowywanie. Ja, wgodnicka, zamówiłam
pokój do spółki z koleżanką, a moi panowie rozbijali namiot. Pokój
malutki, ale z łazienką, ciepłą wodą, prysznicem i dużą ilością gniazdek
- zupełnie wystarczy. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
No tak, do mnie natychmiast przypętał się kociak, przymilny, sympatyczny,
młodziutki i pchał się na kolana i domagał sie pieszczot.... Co ja
poradzę że lubię koty a one o tym wiedzą..... Przy ognisku przygotowania pełną parą. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeszcze rzut oka na rzekę ozłoconą zachodzącym słońcem. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
A na pomoście zalęgły się jakieś trzy nimfy.... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wracam do ogniska - tam już śpiewy, zapach kiełbasek i kurczaka i napojów
dla dorosłych...... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Gdy już osiągnęliśmy etap "Much i komarów" (wtajemniczeni rozumieją),
uznałam że czas spać, przecież jutro płyniemy znowu!! |
|
|
|
|
|
|
|