MAJÓWKA WIEDEŃSKA 2024

 dzień pierwszy


 

   opracowanie i zdjęcia: Ewa Hordyniak


                        

 

 

  


 

Tradycji stało się zadość i wraz z początkiem maja ruszylimy na wycieczkę. Tym razem Wiedeń. Byłam podekscytowana, bo nigdy tej stolicy nie odwiedziłam, nawet przejazdem, a słyszałam wiele zachwytów. No to jedziemy. Pobudka o jakiejś potwornej godzinie bo ruszamy o 5:30. Gliwice żegnają nas pięknym świtem.
     
   
     

A my spokojnie dosypiamy, jednym uchem słuchając pani Małgosi - naszej pilotki. Mówi ciekawie o tym co mijamy, o tym co nas czeka i z krótszymi i dłuższymi przerwami zadziwiająco szybko dojeżdżamy do przedmieść Wiednia.

 




     

Na tzw. Ringu dosiada się do nas nasza przewodniczka na Wiedeń - Pani Elwira i ruszamy dalej, a przewodniczka zaczyna opowiadać o Wiedniu.
Wiedeń jest ośrodkiem administracyjnym, przemysłowym, handlowo-usługowym, akademickim, turystycznym i kulturalnym o znaczeniu międzynarodowym. Jest siedzibą austriackich urzędów centralnych (w tym parlamentu, prezydenta i rządu), związków wyznaniowych działających na terenie Austrii, a także licznych przedsiębiorstw, stowarzyszeń, organizacji i uczelni. Vienna International Centre jest jednym z czterech kompleksów, w których ulokowane są instytucje Organizacji Narodów Zjednoczonych. Swoje siedziby w Wiedniu mają również, MAEA, OBWE oraz OPEC. W skali kraju miasto stanowi najważniejszy węzeł drogowy i kolejowy oraz lotniczy.
My zwiedzanie rozpoczniemy od domu zaprojektowanego przez niejakiego Hundertwassera. Wyłazimy z autokaru i wreszcie rozprostowujemy nogi, a pani Elwira strofując nas jak bandę przedszkolaków prowadzi w cichy zaułek.
 

 







 

Budynek niezwykle dziwaczny, co ciekawe jest to normalna komunalna kamienica z mieszkaniami, a pani Elwira przybliża nam postać  nietuzinkowego artysty, architekta i ekologa - Friedensreich Hundertwassera.
Styl jego charakteryzuje unikanie regularności, symetrii i prostych linii oraz kątów. Typowym elementem jego projektów są okna o różnych kształtach i rozmiarach. Do swoich budowli wprowadzał zieleń, m.in. w formie drzew rosnących na dachach i we wnękach ścian. Stosował odważne zestawienia kolorów. Bardzo często urozmaicał projekty charakterystycznymi unikatowymi w formie i kolorystyce kolumnami, złotymi kulistymi wieżyczkami oraz mozaikami z płytek ceramicznych. Jego twórczość bywa uważana za twórczą kontynuację secesji wiedeńskiej, wykazuje też wyraźne wpływy architektury Antoniego Gaudíego. Jak opowiadała przewodniczka uważał on ludzi za najgorsze pasożyty na kuli ziemskiej, a linie proste za wymysł szatana....
W ogóle to nie nazywał się Friedensreich Hundertwasser tylko Friedrich Stowasser . Po prostu postanowił dokumentnie zniemczyć swoje nazwisko.
Był samotnikiem lubiącym podróżować. Podczas wyjazdów nauczył się angielskiego, francuskiego i włoskiego. Mówił też trochę po japońsku, rosyjsku, czesku i arabsku. Zawsze miał przy sobie farby, aby w każdym miejscu móc malować. Pierwsze wystawy jego prac zostały zorganizowane w latach 1952 i 1953 w rodzimym Wiedniu, w 1955 roku w Mediolanie i w 1954 i 1956 w Paryżu.
Swoje oryginalne pomysły i wizje przedstawiał Hundertwasser w tworzonych przez siebie pracach plastycznych, działaniach na rzecz środowiska naturalnego, filozofii życia, projektach budynków, znaczków pocztowych, flag i ubrań. Cechą charakterystyczną jego stylu jest rezygnacja z linii prostej, którą uważał za niemoralną, stosowanie ostrych, wyrazistych barw i form nieregularnych, organicznych. W architekturze stosuje „cebulowe” kopuły i barokowe kolumnady. Wszystkie jego dzieła są przesycone silnym indywidualizmem artysty. Hundertwassera fascynowała forma spirali, którą po raz pierwszy zastosował w swoich pracach w roku 1953.

   
   

 

  W ciągu piętnastu lat Hundertwasser zaprojektował 50 kompleksów, z czego połowę zrealizowano - w Austrii, Niemczech, Nowej Zelandii, Japonii, USA, Izraelu i Szwajcarii. W samym Wiedniu widoczny powyżej budynek nie jest jedynym jego dziełem, równie znany jest budynek spalarni śmieci - Ekologiczna spalarnia śmieci w Spittelau, Wiedeń, należąca do zakładów ciepłowniczych Fernwärme Wien GmbH – w latach 1988–1992 Hundertwasser przekształcił nieatrakcyjną, przemysłową konstrukcję w bajkową budowlę przypominającą meczet, która stała się jedną z głównych atrakcji turystycznych Wiednia. Minaretowa kolumna została przemalowana na kolor błękitny i ozdobiona złotą kopułą w kształcie cebuli, na wysokości 100 metrów nad ziemią.
     
   
     
  Dokładnie naprzeciwko domu komunalnego znajduje się Hundertwasser Village - to dawna fabryka opon przebudowana przez Friedensreicha Hundertwassera w obiekt ze sklepami, kafejkami i drzewami na dachu. Można tam zobaczyć zaprojektowane przez niego wnętrza, tylko trzeba uważnie patrzeć pod nogi, bo istotnie nic tam nie jest równe, nawet schody......  
     
   
     
  A my wsiadamy znów do autokaru i jedziemy przez Wiedeń - a konkretnie przez Ring otaczający najstarszą część miasta. Ring - reprezentacyjny bulwar, który w rzeczywistości wcale nie jest pierścieniem tylko oktagonem, wybudowany został w miejscu dawnych murów miejskich na polecenie cesarza Franciszka Józefa I. Jest to właściwie jeden wielki pomnik tego monarchy, któremu stolica Austrii zawdzięcza dzisiejszy wygląd. Większość budynków wybudowana jest w stylu historycznym. Na ten bulwar jeszcze nie raz wrócimy, a w pierwszy dzień oglądamy go głównie z okien autokaru - takie zwiedzanie to ja chromole, jedziemy i tylko słyszymy - z lewej to, z prawej tamto, z lewej jeszcze coś - głowy nam chodzą jak na meczu tenisa, a  o zrobieniu dobrego zdjęcia można zapomnieć....  
     
   
   
   
     
  Zatrzymujemy się w okolicach parku miejskiego, gdzie stoi pozłacany pomnik Johanna Straussa. Do niedawna był on czarnym pomnikiem, pozłocony został niedawno - w miasto poszła fama, że pokryto go 24-karatowym  złotem i teraz biedak ma całe nogi podrapane .....  
     
   
     
  W parku miejskim widzimy budynek dawnej pijalni wód - obecnie miejsce organizowania przeróżnych imprez - koncertów, wystaw.  
     
   
     
  Park miejski przylega do Kanału Wientalskiego - Kanał Wientalski to zamknięta rura kanałowa o długości 3500 metrów, zbudowana pod rzeką Wiedeń przez miasto. Począwszy od Uranii na Kanale Dunajskim , gdzie kanał wpada do prawego głównego kanału zbiorczego, w latach 1997–2001 wybudowano pierwszy etap budowy o długości 800 metrów aż do parku miejskiego . Koszt budowy tego odcinka wyniósł 16,1 mln euro. W okresie od maja 2003 r. do kwietnia 2005 r. zbudowano kanał prowadzący do Ernst-Arnold-Park w pobliżu Rüdigerhof na Rechte Wienzeile , zawsze pozostając pod rzeką Wiedeń . Następnie połączono oba wiedeńskie kanały zbiorcze z Kanałem Wientalskim i zainstalowano urządzenia techniczne.
Zadaniem Kanału Wientalskiego nie jest przyspieszanie odprowadzania ścieków, gdyż pełni on funkcję kanału retencyjnego . Ma za zadanie wchłonąć jak najwięcej zmieszanej wody, która wcześniej przelewała się w sposób niekontrolowany i przedostawała się do Dunaju w stanie nieoczyszczonym.
 
     
   
   
     
  A my znowu do autokaru i dalej oglądamy Wiedeń przez szyby....  
     
   
   
   
   
   
   
     
  Wreszcie zatrzymujemy się i zapychamy piechotą w stronę zamku Hofburg. Docieramy na Josefplatz, gdzie na koniu siedzi Kajser Joseph II  
     
   
     
  A dookoła mamy piękne budynki - Pałac Pallavicini, oraz zabudowania Biblioteki Narodowej i Siedziby Orkiestry Wiedeńskiej - należące już do zabudowań Pałacu Hofburg.  
     
   
   
     
  Hofburg – wiedeńska rezydencja władców Austrii od XIII wieku poczynając od Rudolfa I Habsburga aż do 1918 roku w czasach panowania Karola I. Przez cały ten czas pałac był rozbudowywany i przebudowywany przez kolejnych władców. Początkowo było to czteroskrzydłowy gotycki zamek z wieżami w narożach przylegający do murów miejskich, jednak obecnie stylem dominującym jest barok i klasycyzm.
My z Josefplatz przechodzimy na XIII-wieczny „Dziedziniec Szwajcarski” .
 
     
   
   
   
   
     
  Stamtąd renesansową bramą Szwajcarską przedostajemy się na największy plac - In der Burg. Plac otoczony jest „starym pałacem” (niem. Alte Burg), „pałacem Amelii” z XVI w., barokowym „skrzydłem Leopolda” oraz pochodzącą z XVIII w. „Kancelarią Cesarską”. Na placu stoi pomnik Franciszka I. W „skrzydle Leopolda” obecnie znajduje się rezydencja prezydenta Austrii. W apartamentach Franciszka Józefa i cesarzowej Elżbiety w budynku „Kancelarii” obecnie mieści się muzeum.  
     
   
     
  A my przechodzimy przez bramę kopułową mijając Hiszpańską szkołę jazdy konnej i Muzeum Sisi i wychodzimy na Michaelerplatz . Przy okazji przekonujemy się, że nasza przewodniczka wcale nie zamierza bazować na oklepanych tekstach i oficjalnych formułkach - jej wiedza o historii Wiednia jest niesamowita, a przy tym ma własne zdanie o różnych postaciach historycznych i się nim z nami dzieli. Jako że w późniejszych planach mamy muzeum Sisi, tym razem Pani Elwira tylko z grubsza nakreśla nam postać cesarzowej Elżbiety - jako ofiarę przemocy m.innymi seksualnej i późniejszej osoby wrednej, przmocowej i ewidentnie zaburzonej psychicznie... Zapowiada się ciekawie.....  
     
   
   
   
     
  Michaelerplatz to jeden z centralnych punktów miasta, po którym przewalają się dzikie tłumy. Jak powiedziała przewodniczka, w czasie budowy wiedeńskiego metra planowano puścić tędy jedną z linii, ale w czasie prac dokopano się do dobrze zachowanych zabudowań z okresu rzymskiego - i plany wzięły w łeb. Wykopaliska zabezpieczono i częściowo pozostawiono do podziwiania.  
     
   
     
  Poszliśmy dalej - na najelegantsze ulice handlowe Wiednia - Kohlmarkt i Graben. Historia Kohlmarkt sięga XIII wieku, co czyni go jedną z najstarszych ulic Wiednia. Pierwotnie tętniący życiem rynek, na którym gromadzili się kupcy z całej Europy, aby sprzedawać swoje towary, przekształcił się w prestiżowe miejsce zakupów. Pomimo swojej nazwy, co w tłumaczeniu oznacza „Targ Kapuściany”, ulica ta nigdy nie była znana ze sprzedaży kapusty. Zamiast tego zyskał swoją nazwę od handlarzy węglem drzewnym, którzy niegdyś dominowali w tym obszarze.
Plac Graben – plac w kształcie wydłużonego prostokąta, jedno z najważniejszych miejsc w Wiedniu. Jego nazwa pochodzi od wykopu, znajdującego się w połowie drogi między świecką częścią miasta, którą reprezentował Hofburg, a częścią o zabudowie sakralnej, reprezentowaną przez katedrę św. Szczepana. Na obu krańcach placu znajdują się fontanny: na jednym Fontanna Józefa, na drugim Fontanna Leopolda; niemalże pośrodku stoi zaś Kolumna Morowa.
 
     
   
   
   
     
  Doszliśmy do katedry św. Szczepana i właśnie zaczął padać deszcz.... No to lecimy obejrzeć wnętrze.  
     
   
   
   
   
     
  Tak zupełnie szczerze - na kolana mnie nie powaliło. Katedra jak katedra. Za to na zewnątrz oberwanie chmury a my bez parasola, bo prognozy deszczu nie przewidziały. Zmokłam jak kura - wpadliśmy do jakiejś knajpki na piwo, bo dostaliśmy godzinkę "wolnego" zanim pójdziemy na obiadokolację, która gdzieś tu ma być niedaleko....
Umówione spotkanie mieliśmy pod sklepem firmowym Lindt, obok sklepu z pamiątkami sprzedającego książkę napisaną przez naszą przewodniczkę panią Elwirę! Nie kupiłam bo szkoda mi było euro - jest do kupienia w internecie za złotówki to się pewnie skuszę, bo skoro opowiada tak ciekawie to pewnie pisze również dobrze.....
 
     
   
     
  Istotnie obiadek w knajpie niedaleko katedry - pyszny i obfity. W międzyczasie chmury gdzieś znikły i gdyby nie mokre chodniki wydawać by się mogło, że żadnego deszczu nie było....  
     
   
   
     
  Wreszcie idziemy na Schwedenplatz nad kanałem Dunaju, skąd zabrać ma nas autokar i zawieźć do hotelu.  
     
   
     
  No owszem, zabiera. Mamy przejechać do 14-tej dzielnicy, gdzie czeka nasz hotel. Jedziemy, i jedziemy, i jedziemy - Wiedeń nam się w zasadzie skończył, dookoła jakieś nieużytki, zrujnowane fabryki i nieczynne stacje benzynowe. I na końcu tego, pośrodku niczego stoi odrapany budynek z wyblakłym szyldem - nasz hotel........
Ale pokoje przestronne, łóżka wygodne, ciepła woda jest - na pewno nie będę grymasić.......
 
     
   
     
  DALEJ