„
|
|
MAJÓWKA WIEDEŃSKA 2024
dzień trzeci
opracowanie i zdjęcia: Ewa Hordyniak |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nasze plany na trzeci dzień to Belweder,
Muzeum Historii Sztuki i kolacja w typowej winiarni w
Grinzingu. Pogoda już przestała się wygłupiać -
słoneczko, niebieskie niebo z nielicznymi białymi
kłaczkami chmur - no ideał.....
Śniadanie o 7 rano, w autokar i jedziemy pod Belweder. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
No robi wrażenie.... A miał być pałacykiem letnim.....
Jako, że przyjechaliśmy dość wcześnie i mamy chwilę
czasu Pani Elwira opowiada nam o historii tego miejsca,
a przede wszystkim o historii jego pierwszego
właściciela księcia Eugeniusza Sabaudzkiego.
Urodził się w Paryżu w znanej arystokratycznej rodzinie, jakkolwiek
tajemnicą poliszynela było, że jego ojcem był Ludwik
XIV. Matka Eugeniusza, Olimpia Mancini była siostrzenicą
pierwszego ministra Francji – kardynała Jules'a Mazarina
i jedną z wielu kochanek króla. Jednakże gdy Eugeniusz
się urodził, król ujrzawszy dziecko oznajmił, że na
pewno nie jest jego ojcem.... Nie chciał zaakceptować
faktu że mógłby spłodzić tak pokraczne dziecko.... Mały
Eugeniusz wychował w niezwykłych warunkach - jego matka
kochała życie towarzyskie, intrygi i czarną magię. W
roku 1680 została wygnana z Francji, gdyż podejrzewano
ją o otrucie męża i udział w spisku mającym na celu
zamordowanie króla. Nie da się z całą pewnością
powiedzieć, czy w najmłodszych latach Eugeniusz brał
udział w orgiach transwestytów organizowanych w
rodzinnym domu, ale pewne jest jedno – nigdy się nie
ożenił. Nie ma też żadnych wzmianek o ewentualnych
kochankach. I znów tajemnicą pozostaje, czy było to
wynikiem preferencji seksualnych, skomplikowanego
związku z matką czy też niemiłej, odpychającej
powierzchowności. Księżna Orleanu, opisując wygląd
Eugeniusza w wieku chłopięcym, była daleka od
komplementowania go: „Prawdą jest, że jego oczy nie są
brzydkie, ale wszelki powab twarzy odbiera nos; na
dodatek spomiędzy warg wystają dwa duże zęby, których
nie może zasłonić. Jest zawsze brudny, rzadkich włosów
nie fryzuje nigdy (…), a jego górna warga jest tak
wąska, że uniemożliwia zamknięcie ust” . Biorąc pod
uwagę te okoliczności, Ludwik XIV zadecydował, że
chłopiec powinien wybrać raczej karierę w stanie
duchownym niż wojskową. Pamiętając o reputacji matki,
trudno się dziwić, że król nie przyjął go w 1683 r. do
armii francuskiej. Władca miał tego jednak gorzko
pożałować, gdyż w późniejszych latach książę
kilkakrotnie upokorzył go na polu bitwy. Ponieważ
Eugeniusz okazał się genialnym strategiem. Smak wojaczki
poznał w wieku 20 lat, gdy ofiarował swe usługi
cesarzowi Leopoldowi I. Po części kierował się zapewne
pragnieniem pomszczenia brata, Ludwika Juliusza, który
dopiero co poległ w czasie jednej z bitew z Turkami.
Eugeniusz natychmiast znalazł się na linii frontu w
czasie oblężenia Wiednia przez Turków w 1683 r.,
wykazując się wielką odwagą, za którą został nagrodzony
parą złotych ostróg. Cesarz Leopold powierzył mu
dowództwo regimentu, a w wieku 30 lat książę piastował
już godność marszałka polnego. W 1697 r. pokonał Turków
w bitwie pod Sentą, dzięki czemu Węgry znalazły się
ponownie pod panowaniem Habsburgów, a Eugeniusz stanął
na czele Cesarskiej Rady Wojskowej. Zdobycie Belgradu w
1718 r. było najważniejszym wydarzeniem w procesie
wypierania Turków osmańskich z Europy. Eugeniusz
Sabaudzki walczył także przeciwko swemu rodakowi,
królowi Ludwikowi XIV podczas hiszpańskiej wojny
sukcesyjnej (1701-1714), stojąc u boku diuka Marlborough
w zwycięskich bitwach pod Blenheim, Oudenarde i
Malplaquet. Nie tylko genialnie dowodził armiami -
wojskowi go uwielbiali, bo nie siedział na tyłach, tylko
z szablą w ręku brał osobisty udział w walkach - mimo
niepozornego wyglądu - miał jakieś 150 cm wzrostu był
bardzo waleczny. Dzięki swym zwycięstwom stał się jednym
z najbogatszych ludzi Wiedniu, bogatszym niż
arcyksiążę Karol VI...
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zyskiwał sławę nie tylko na polu
walki: w Wiedniu należał do największych w dziejach
miasta mecenasów sztuki, m.in. dzięki budowie
wspaniałych barokowych pałaców. Zgromadził również
pokaźną bibliotekę, kolekcję dzieł sztuki i menażerię. I
on właśnie postanowił wybudować sobie letni pałac.
Zaprojektował go architekt Johann Lucas von Hildebrandt.
Składa się z dwóch budynków rozdzielonych ogrodem w
stylu francuskim ozdobionym szeregiem posągów sfinksów.
„Górny Belweder” przeznaczony był na bankiety i
uroczystości, „Dolny Belweder” pełnił funkcję letniej
rezydencji.
W 1752 roku pałac został wykupiony przez cesarzową Marię Teresę. Na
wniosek Józefa II pałac stał się swoistym muzeum, w
którym przechowywano liczne zbiory obrazów należące do
rodziny cesarskiej. Udostępniono je do oglądania dopiero
w roku 1781. W 1806 roku przeniesiono do Dolnego
Belwederu zbiory z pałacu Ambras. Zbiory pałacowe
zostały przeniesione w 1890 roku w całości do muzeum
Kunsthistorische. Arcyksiążę Franciszek Ferdynand był
ostatnim członkiem rodziny Habsburgów, który tu
urzędował w latach 1894-1914. W pałacach Belwederu miały
miejsce ważne wydarzenia historyczne takie jak np.
konferencje dyplomatyczne Adolfa Hitlera, podpisanie
Traktatu Belwederskiego 15 maja 1955 kończącego okupację
Austrii przez armię aliantów oraz ratyfikacja
austriackiej konstytucji.
Wraz z końcem I wojny światowej budynki Belwederu
przekształcono na muzea. II wojna światowa spowodowała
jednak znaczne zniszczenia. W całości spłonął „Złoty
Gabinet”, który z czasem poddano rekonstrukcji.
A nas znowu podzielono na grupy - pierwsza poszła
zwiedzać, a my najpierw kawunia z apfelstrudlem w
pałacowej kawiarni, potem pętaliśmy się po francuskim
ogrodzie rozdzielającym pałac górny i dolny. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wreszcie przyszedł nasz czas zwiedzania -
ustawieni przez panią Elwirę, grzecznie trzymając prawą
rączkę w górę wmaszerowaliśmy do pałacu. Niemcy nie
tolerują dużych bagaży przy zwiedzaniu więc plecak
musiałam zostawić w szatni razem innymi członkami naszej
grupy - pod jednym numerkiem i wreszcie zbieramy się w
hallu. No i właśnie wtedy rozlega się alarm..... Tam nie
ma "to-tamto" tam jest ordung - pałac w ciągu jakichś 5
minut zostaje opróżniony ze wszystkich zwiedzających -
jakieś tysiąc luda zbiera się w ogrodach - a nasze
manele zostały w szatni.... Nikt nie wie co się stało,
czy to próba kradzieży, czy alarm pożarowy. Stoimy i
czekamy. Jest możliwe że poczekamy pół godziny, a jest
możliwe że poczekamy do wieczora.... no super..... Tak
stoję i dumam - oba aparaty mam przy sobie, portfel mam
przy sobie, w plecaku telefon i dokumenty - jakby
trzeba, to mogę odżałować.... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Po jakichś 20 minutach zaczyna się ruch wśród
pracowników muzeum, pani Elwira podsłuchuje że zaczynają
ustalać jak skontrolować wchodzących po raz drugi -
czyli jest nadzieja. Po chwili mamy więcej informacji -
jakiś debil zszedł do piwnicy na papieroska i uruchomił
alarmy przeciwpożarowe. Już go capnęli, zapłaci karę
oraz koszt akcji ewakuacyjnej.... i dobrze tak
kretynowi...... A my wraz z dzikim tłumem wciskamy się z
powrotem do pałacu.... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Sala Marmurowa, charakteryzująca się czerwonobrązowym
kamieniem i złoceniami, jest najwspanialszym
pomieszczeniem w Górnym Belwederze. Fresk na suficie
Sali Marmurowej z 1721 r. autorstwa Carlo Innocenzo
Carlone ukazuje wieczną sławę księcia Eugeniusza wśród
cnót: Historia zapisuje jego czyny, a Fama je wychwala.
Sala Marmurowa stała się tłem najważniejszego wydarzenia
w powojennej historii Austrii: uroczystego podpisania
traktatu państwowego 15 maja 1955 r. |
|
|
|
|
|
Dziś Belweder Górny to dom dla najważniejszych dzieł
sztuki austriackiej od średniowiecza po współczesność.
Spektakularne barokowe sale stanowią imponujące
tło dla cennych zbiorów muzeum, m.in największej na
świecie kolekcji obrazów Gustava Klimta. Arcydzieła
Egona Schielego, Oskara Kokoschki i innych artystów
międzynarodowych uzupełniają tę kolekcję. Ponadto w
Belwederze znajdują się najważniejsze zbiory dzieł
wiedeńskiego biedermeieru, w tym liczne obrazy
Ferdynanda Georga Waldmüllera, a także niezwykłe dzieła
sztuki średniowiecznej, obszerna kolekcja malarstwa
barokowego oraz wiele ważnych dzieł z XIX i XX w.
Nasza przewodniczka najwięcej uwagi poświęciła Klimtowi.
Muszę przyznać ze wstydem, że jego nazwisko nic mi nie
mówiło. Więc słuchałam uważniej.
Gustav Klimt urodził się 14 lipca 1862 roku na ubogich
przedmieściach Wiednia. Żył w skromnych warunkach, tak
też się nosił. Był drugim z siedmiorga dzieci. Jako syn
złotnika-grawera uczył się technik rzemieślniczych, co
niewątpliwie stanowiło sprzyjające warunki do rozwijania
swoich pasji artystycznych. Młody i zdolny Gustav wraz z
otrzymaniem stypendium rozpoczął naukę w Szkole
Rzemiosła Artystycznego, by dalej kontynuować ją w
Wyższej Szkole Sztuki Stosowanej. Początek kariery
stanowiła praca malarza - dekoratora. Stworzył spółkę
artystyczną Künstler Compagnie, z której usług
korzystała cała stolica, jak i sam rząd. Wraz ze swoimi
braćmi - Franzem i Ernstem zdobił ściany
majestatycznych, wiedeńskich budowli, m.in. Teatru
Zamkowego. Pierwszy sukces artystyczny odniósł zaraz po
studiach w roku 1888, kiedy to jako 26-latek został
odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi za dekorację
Burgtheatru.
Artysta nigdy nie stworzył swego autoportretu. Fascynowały go
kobiety i to im poświęcił większość swoich prac.
Wiedeńska burżuazja nie akceptowała jego wizerunku
kobiety: często nagiej i dominującej femme fatale.
Pocałunek to dzieło otwierające wspomniany okres. Oto
para kochanków na skarpie kwiecistej łąki za chwilę
połączy swe usta. Mężczyzna obejmuje ramionami
partnerkę, ona zaś trzyma dłoń na jego szyi. Złote szaty
zdobią geometryczne wzory, symbolizujące kobiecą
delikatność i męską siłę. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie jestem dobra tym doszukiwaniu symboli,
interpretowaniu niewidomego itp, dlatego na mnie
znacznie większe wrażenie zrobił inny obraz - Portret
Marie Breunig |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Opuszczamy Belweder. Musieliśmy
przyspieszyć zwiedzanie, bo cholerny alarm zabrał nam
nadwyżki czasowe, a wejścia mamy na konkretne godziny.
Pani Elwira wielokrotnie uczulała nas na to, że ordung w
muzeach jest restrykcyjny - jeżeli wejście mamy
zarezerwowane na 15.35 to wejdziemy dokładnie o 15.35...
Ani minuty wcześniej, ani później.... Dlatego wsiadamy w
autokar i jedziemy na Ring - następne mamy zwiedzanie
Muzeum Historii Sztuki. Niby mamy trochę czasu, ale
obawiamy się korków - lepiej być wcześniej i ewentualnie
polatać po Ringu, niż ryzykować spóźnienie..... Na Ring
nie da się wjechać, bo trwają przygotowania do
jutrzejszego biegu Wings for Life World Run. Musimy
kawałek przelecieć piechotą, a jutro z powodu biegu ze
zwiedzania wracać do autokaru będziemy metrem.
Umawiamy się pod Muzeum i okazuje się że jednak mamy
chwilkę czasu - jak dobrze, chciałam tu zobaczyć z
bliska budynek Parlamentu, Ratusz i kościół Wotywny -
widziane do tej pory jedynie przez okno autokaru.... No
to zabieram koleżankę i lecimy.... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Startujemy z placu Marii Teresy, przy którym znajdują
się dwa identyczne budynki - Muzeum Historii Sztuki i
Muzeum Historii Naturalnej, a po środku siedzi Maria
Teresa otoczona swoimi doradcami. Idziemy w lewo, w
stronę parlamentu. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Autorem projektu budynku parlamentu był
duński architekt Theophil Hansen. Jego projektant
wzorował się na architekturze starożytnych Aten. Z tego
też względu budynek wyróżnia się wysuniętą ku przodowi
częścią centralną z ośmioma korynckimi kolumnami i dwoma
skrzydłami bocznymi z kolumnadami. Przed budynkiem
znajduje się monumentalna fontanna przedstawiająca
Pallas Atenę, grecką boginię mądrości. Trzyma ona w ręku
skrzydlatą Nike – boginię zwycięstwa. U jej stóp siedzą
alegoryczne figury, przedstawiające Ustawodawstwo – z
prawej i Zarządzanie – z lewej oraz cztery nimfy
symbolizujące główne rzeki płynące przez cesarstwo
austriackie: Dunaj, Łabę, Inn i Wełtawę. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Idziemy dalej - w stronę ratusza. niestety okazało się
że w związku z jutrzejszym biegiem budynek obstawiony
jest scenami i obwieszony telebimami i ciężko zauważyć
jego wyjątkową urodę. W sumie dobrze widoczny jest tylko
z boku.... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Ten wiedeński budynek w stylu neogotyckim
został zaprojektowany przez Friedricha von Schmidta.
Budowa trwała od 1872 do 1883 roku. Przed ratuszem
rozciąga się plac ratuszowy, wzdłuż którego
umiejscowione są posągi zasłużonych dla miasta
osobistości. Fasada ratusza zwrócona jest ku Ringstrasse.
Nad całością budowli górują dwie potężne wieże, na
szczycie jednej z nich znajduje się posąg Rathausmann.
A my idziemy dalej, bo już w perspektywie ulicy widać wieże
kościoła Wotywnego. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Został zbudowany w latach
1855-1879, na wzór francuskich katedr gotyckich z XIII
wieku, na polecenie arcyksięcia Maksymiliana,
późniejszego cesarza Meksyku. Świątynia upamiętnia
cudowne ocalenie cesarza Franciszka Józefa I z zamachu,
którego usiłował dokonać anarchista Libeny. Tak ważna
dla wiedeńczyków inwestycja wymagała jak najlepszego
projektu. Śladem za kościołem św. Mikołaja w Hamburgu
zorganizowano konkurs. Udział w nim wzięło ponad 70
architektów, gł. z Austrii, Prus, a także Śląska. Dnia 7
VII 1855 ogłoszono werdykt. Pierwsza nagroda została
przyznana młodemu Austriakowi Heinrichowi von Ferstelowi,
twórcy m.in. innych wiedeńskich budowli; nowego gmachu
uniwersytetu, pałacu arcyksięcia Ludwiga Viktora oraz
kościoła Zbawiciela w Bielsku-Białej. Wyróżnienia
przypadły takim osobowościom jak: Vincenz Statz,
Friedrich Schmidt, Georg Gottlob Ungewitter oraz Alexis
Langer ze Śląska. Koszt budowy pokryto dzięki
subskrypcji rozpisanej w 1853 r., w której wzięło udział
ponad 300 000 obywateli. Poświęcenie kościoła miało
miejsce w roku 1879. Nadzór nad pracami przy
fundamentach kościoła sprawował absolwent wiedeńskiej
politechniki, Polak – Ludwik Wierzbicki.
Kościół niezwykłej urody - ma wszystko co architekturze
gotyku mnie urzekło - i z zewnątrz i wewnątrz.... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Katedra niech się schowa......
Jeszcze obiegamy budynek kościoła dookoła i wracamy pod muzeum... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wracamy pod muzeum, gdzie pomału zaczynają się
zbierać uczestnicy naszej wycieczki. Ty razem zwiedzanie
jest indywidualne - tzn. wchodzimy całą bandą oglądamy
co kto chce, w tempie w jakim się chce> Ustalamy tylko
godzinę spotkania na Schwedenplatz, skąd ponownie
zabierze nas autokar i zawiezie na kolację.
Muzeum jest ogromne, oglądam przewodnik i decydujemy się
z mężem i koleżanką na oblecenie całego parteru -
malarstwo, jak już wspomniałam, mnie nie porywa,
natomiast naprawdę stare starocie takie od faraonów lub
starożytności do mnie przemawiają poprzez wieki.... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Boszzzzz, za dużo na raz.....
Pierwsze sale obchodziłam z nabożeństwem, oglądając
poszczególne eksponaty, podziwiając kunszt np. egipskich
specjalistów od mumii, malunki na sarkofagach itp.
kolejne sale zaczynały przytłaczać ilością i
różnorodnością eksponatów, a mózg zaczynał mieć problem
z przyswajaniem informacji, oczy biegały od jednej
gabloty do drugiej nie potrafiąc skupić się na czymś
konkretnym. W połowie piętra poczułam się przytłoczona
tak, że w zasadzie przestałam przyjmować do wiadomości
co widzę.... Szłam przez sale podchodząc tylko do
eksponatów, które jakoś się wyróżniały w tej masie.
Muzeum jest przewspaniałe, ale zwiedzenie jednego tylko
piętra powinno zając jakieś 3-4 dni, a nie 2 godziny.
Przypomniało mi się British Museum, które zwiedzałam
blisko 2 tygodnie - ale miałam taką możliwość.....
Gdy po wykonaniu pełnego kółka powróciliśmy do hallu głównego
poczułam ulgę... Na szczęście nie zgłupiałam na tyle by
nie zauważyć niezwykłej urody samego budynku. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeszcze trzeba dotrzeć na punkt zbiórki - czyli znowu
pod sklep Lindt koło katedry, idziemy spacerkiem. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Mijamy Hofburg z charakterystycznym balkonem, na którym
kiedyś stał niejaki Adolf Hitler ogłaszając aneksję
Austrii, a wiedeńczycy wiwatowali z radości..... Dlatego
właśnie w tym budynku znajduje się ichni IPN - czyli
Haus der Geschichte Österreich, w którym można uzyskać
dostęp do wszelkich dokumentów historycznych dotyczących
zbrodni popełnionych podczas II wojny światowej.... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Dotarliśmy pod katedrę, spotkaliśmy wycieczkę i pilotkę,
na Schwedenplatz zgarnął nas autokar i ruszyliśmy na
wino..... |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiedeń jest jedyną metropolią na świecie, która posiada
w swoich granicach uznaną uprawę winorośli. Uprawa
winorośli ma w Wiedniu długą tradycję. Dziś miasto
odgrywa wiodącą rolę na arenie winiarskiej.
W granicach Wiednia działa kilkuset producentów wina, a
łączna powierzchnia upraw winorośli, z której
produkowane jest wino to ok. 700 hektarów. Wiedeń,
wielka metropolia, stał się rolniczym zagłębiem. Co roku
powstaje ok. 2,5 miliona litrów wina. Tradycje produkcji
wina na terenach, które dzisiaj zajmuje Wiedeń, sięgają
średniowiecza. Austriacki klimat był i wciąż pozostaje
łaskawy dla winorośli, szczególnie dla odmian białych,
takich jak Gruener Veltliner, z której produkuje się
znaczącą część wina w Austrii. W Wiedniu jednak przyjęła
się inna tradycja, charakterystyczna dla tego miasta –
podaje się tu wino znane jako Wiener Gemischter Satz,
powstałe z winogron różnych odmian pochodzących z tej
samej winnicy. Nie ma tu winiarskich koncernów, tylko
rodzinne winnice, które zaraz za polami z winoroślami
lub dosłownie na nich zapraszają do swoich heurige na
huerige. I właśnie do takiego miejsca zmierzamy - do
dzielnicy Grinzing.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Ożłopani młodym winem, objedzeni typowymi austriackimi
tłustościami pakujemy się do autokaru i wracamy do
hotelu. Jutro trzeba wcześnie wstać bo do autokaru juz o
6:30 trzeba zapakować bagaże, potem zjeść śniadanie i w
drogę - do Muzeum Sissi... |
|
|
DALEJ |
|
|